Koniec 2016 roku był dobrym czasem dla dbania o łódzką przestrzeń. Rada Miejska w listopadzie uchwaliła zasady i warunki sytuowania obiektów małej architektury, tablic reklamowych i urządzeń reklamowych oraz ogrodzeń, ich gabarytów, standardów jakościowych, a także rodzajów materiałów budowlanych, z jakich mogą być wykonane. Łódź to pierwsze miasto wojewódzkie, które ustaliło takie zasady w prawie lokalnym. Wydawało się, że wreszcie mamy szansę, by wygląd elewacji, witryn, rusztowań, ogrodzeń stał się bardziej estetyczny, by na każdym kroku nie atakowały nas jaskrawe, niepasujące do otoczenia i często zwyczajnie zbędne reklamy w każdym rozmiarze. Uchwała Rady reguluje także kwestie np. szyldów, potykaczy czy markiz i neonów. To wszystkie te elementy małej architektury, dzięki którym ulicę czy plac odbieramy albo jako kakofonię barw i kształtów lub jako ładne i przyjemne miejsca.
W czerwcu 2017r. pojawiła się jednak w niespodziewana bariera w postaci zaskarżenia owej uchwały przez Wojewodę Łódzkiego. Jako organizacja zainteresowana ładem przestrzennym i estetycznym wyglądem całego miasta, przeanalizowaliśmy wszystkie zarzuty jakie Wojewoda stawia łódzkiej uchwale i przygotowaliśmy swoją opinię na ich temat dla sądu. Opinia została przesłana także do wiadomości Pani Prezydent, Rady Miejskiej, Wojewody oraz Ministra Infrastruktury i Budownictwa.
O co chodzi w uchwale?
Ustawa krajobrazowa obowiązująca w Polsce od września 2015 roku dała samorządom możliwość regulowania na swoim terenie wyglądu szyldów, reklam czy ogrodzeń. Nasze miasto jako jeden z pionierów skorzystało z tej możliwości. Ustawa daje możliwość nakładania wysokich grzywien za umieszczanie reklam niezgodnych z uchwałą rady gminy. Aby ośmielić gminy do stosowania nowych rozwiązań, dano im także możliwość ustalenia uchwałą wysokości opłaty za wiszące reklamy. Stawki nie mogą przekroczyć maksymalnych wynikających z ustawy, czyli 40-krotności opłaty reklamowej.
Uchwała „krajobrazowa” w Łodzi obowiązuje od początku 2017 roku. Jak wyjaśniał Bartosz Poniatowski z Biura Architekta Miasta Łodzi w wypowiedzi dla Rzeczpospolitej z lutego, miasto podzielono na trzy obszary: zero (ul. Piotrkowska, która była już objęta ochroną jako park kulturowy), pierwszy (większa część historycznego centrum) i drugi (pozostała część miasta). „Przyjęliśmy zasadę, że im dalej od centrum, tym rygory lokalizowania reklam są łagodniejsze (…) W strefie zero nie wolno w ogóle wieszać dużych reklam, w pierwszej – dopuszczalne są nieduże podświetlane tablice typu citylight. Wielkoformatowe są legalne w strefie drugiej, ale z ograniczeniami. Uchwała przewiduje też różne okresy dostosowawcze. W strefie pierwszej rok, w drugiej pięć lat, ale nie zawsze. Postanowiliśmy jednak, że reklamy najbardziej niepożądane dla mieszkańców, jak migające napisy lub te wyświetlane na ekranach, banery, bez względu na obszar też mają zniknąć za rok (...)”.
O co chodzi w zarzutach Wojewody?
Przypomnijmy, że Wojewoda nie ocenia, na ile dana uchwała i zawarte w niej rozwiązania są potrzebne, celowe i trafiają w oczekiwania lokalne. Może on jedynie zakwestionować te przepisy i uchwały podejmowane przez samorządy na jego terenie, które nie są zgodne z przepisami krajowymi – ta niezgodność jest podstawą do ich uchylenia. Jak jest w tym przypadku?
Zacznijmy od podstaw - co to takiego reklama?
Po pierwsze Wojewoda stwierdza, że Rada Miejska nie ma prawa regulować tego, jak mają wyglądać i brzmieć reklamy inne niż statyczne (nieruchome treści). Łódzka uchwała definiuje kilkanaście rodzajów reklamy w tym murale, neony, flagi, potykacze, billboardy, telebimy, ekrany LED, LCD, a nawet totemy reklamowe. Zwracamy uwagę, że nie chodzi o formę ekspozycji. To treść stanowi o tym, czy coś jest reklamą.
Rada poczyniła pewne wyjątki, wskazując jasno, co NIE jest reklamą wedle uchwały: aranżacja witryny (jeśli nie jest to naklejka zakrywająca szybę), tablica z informacją o sprzedaży nieruchomości, czy małe tablice informujące o wjeździe do konkretnej firmy.
(autorzy fotografii: Michał Gruda, Michał Kaźmierczak)
Właściwie można zgodzić się tylko z zarzutem Wojewody odnoszącym się do emitowania reklam dźwiękowych. Nie ma jasnej podstawy prawnej, by Rada Miasta regulowała ten rodzaj przekazu. W tym zakresie przepis uchwały można uchylić.
Gdzie umieszczać reklamy?
Rada Miejska zakazała umieszczania reklam zasłaniających kamery miejskiego monitoringu. Wojewoda zarzuca radnym, że nie wskazali zasięgu widoczności pola kamer monitoringu. Przypominamy, że uchwała nie jest miejscem na opisywanie takich szczegółów. Kamer przybywa i ubywa, mogą być przewieszone, zmienione itd. Po prostu w przypadku, gdy tablica czy szyld zakryje kamerę, dzięki tej uchwale można żądać od właścicieli ich przesunięcia.
Rada zakazała wieszania reklam na pojazdach komunikacji publicznej zakrywających okna (z wyj. tylnej szyby autobusu). Wojewoda stwierdził, że nie miała prawa tego regulować. Tymczasem w Ustawie wskazano, że gminy nie mają prawa regulować tylko reklam na drobnych przedmiotach codziennego użytku. Trudno uznać tramwaj lub autobus za drobny przedmiot, nawet jeśli korzystamy z nich codziennie.
źródło: http://uml.lodz.pl/get.php?id=15943
Wojewoda nie akceptuje także:
-
zakazu pstrokacizny na płotach, czyli konieczność stosowania nie więcej niż trzech kolorów,
-
nakazu umieszczania wizualizacji budynku na siatce ochronnej podczas remontu.
Niestety, nie wskazał, dlaczego jest tego zdania i jak te przepisy naruszają ustawę.
źródło: http://uml.lodz.pl/get.php?id=15943
Zarzuty najgrubszego kalibru...
Wojewoda zarzuca radnym, że łamią Konstytucję, wprowadzając różne zasady dla strefy I, II i III. Przedsiębiorca na Piotrkowskiej może powiesić mniej szyldów niż kolega z Armii Krajowej, właścicielka sklepu na parterze może wstawić więcej szyldów niż koleżanka z drugiego piętra, a do tego właściciel restauracji ma więcej praw niż szewc – może np. wystawić menu z cenami w osobnej gablocie i mieć reklamę na ogródku gastronomicznym. Poza tym ograniczenia szczególne dotyczą zabytków i budynków sprzed wojny.
Planowanie przestrzenne właśnie na tym polega, że wprowadza różne zasady i dopuszcza różne działania w różnych miejscach. Warto zdawać sobie sprawę z tych podstawowych funkcji prawa i planowania, stojąc na jego straży! Różnice nie opierają się na tym, kogo dotyczą ale tego, w którym miejscu obowiązują. Czy zatem jest to nierówne traktowanie?
Zdaniem Wojewody łamie się też Konstytucję wskazując, że na terenie Parku Kulturowego obowiązują reguły... uchwały o parku kulturowym. Rada nie zmienia przepisów i jasno mówi: tak, tu nadal obowiązują przyjęte wcześniej przepisy. Czy to jest łamanie zasady pewności i zaufania do prawa? Wedle Wojewody – tak.
Pojawił się też zarzut, że uchwała jest niezgodna z dwoma dokumentami przyjętymi... po przegłosowaniu samej uchwały. To najdziwniejszy zarzut, bo przecież kolejne, nowsze dokumenty, powinny być dostosowywane do wcześniej przyjętych reguł, a nie odwrotnie.
W treści skargi przeczytamy, że negowany jest dotychczasowy porządek prawny poprzez wprowadzania nowych reguł. Panie Wojewodo – czy rzeczywiście przyjęcie regulacji na temat koloru płotu czy wielkości stojaka z reklamą powinno się nazywać łamaniem porządku prawnego? To po prostu zwykłe, nowe przepisy – jedyne co łamią to chaos i reklamową kakofonię w naszej wspólnej przestrzeni.
Wojewoda uczynił jeszcze kilka zarzutów proceduralnych – odnieśliśmy się do każdego.